Ta większość z Was,która interesuje się fotografią analogową na pewno zna takie "hity" jak Lubitel czy mieszkowiec z lat 20. Muszę przyznać,że gdy pierwszy raz zobaczyłam "Lubisia" to miałam wizję wspaniałego wazonika na polne kwiatuszki ale niestety aparat był sprawny i z mojego "mebelka" nici ;-P
Inaczej sprawa się miała przy "mieszku",ponieważ przywołał we mnie pewne sentymenty. Często oglądając stare fotografie u mojej babci opowiadała mi,że jej ciotka miała taki aparat "z harmonijką",którym robiło się zdjęcia pod kocem.... Zanim poznałam Damiana marzeniem moim było oczywiście zobaczyć taki aparat na własne oczy a nie tylko w grafice Google ale teraz,gdy mam ku temu okazje boję się go nawet dotykać w obawie,że się rozleci ;-)
Myślę,że fotografia już na stałe zagości w naszym i moim życiu. "Analogowe" tematy nie schodzą z piedestału naszych rozmów a,że ja mam dość wybujałą fantazję potrafię pewne rzeczy tak w sobie "przetrawić",że urealniają się w snach... Temat tego postu "Moda na Analoga" dotyczy snu,gdzie głównymi bohaterami był Lubitel i mieszkowiec "z harmonijką" a dokładniej... DJ.Miechu i Mc Lubit. Myślę,że moje sny w większości biorą się z tego,że aparaty traktujemy dość 'ludzko" ale taką analizę pozostawiam już potencjalnym psychologom czytającym tą historię ;-)
DJ Miechu i Mc Lubit za konsolą stworzoną z błon radiologicznych,grający koncert w znanym Gliwickim klubie. Występowali oczywiście dla fotograficznej widowni,którą była spora ilość aparatków migających fleszem.... Na szczęście sen trwał dość krótko,więc nie zdążył mi tak zlasować mózgu ;-)
Muszę Wam również zdradzić,że nie był to mój pierwszy taki sen,jest ich więcej ale o tym już w następnym odcinku "MODA NA ANALOGA".
Pozdrawiam gorąco Kasieńka (ta co szukała dziurki w Pinholu)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz