czwartek, 27 grudnia 2012

Męczenie smieny cd.


Mam jeszcze dwadzieścia parę rolek negatywu technicznego kodaka bez perforacji więc smiena 8 jest prawie zawsze w mojej kieszeni. Na razie nie wymyśliłem do czego by tu jeszcze to włożyć poza lubitelem, ale on nie jest tak poreczny jak smiena. Materiał się bardzo fajnie kopiuje pod powiększalnikiem. Jak widać w połączeniu z beutlerem jest bardzo tolerancyjny na naświetlanie na oko.

sobota, 22 grudnia 2012

Moda na Analoga odc.4 Na Święta


Jeszcze dwa dni do Wigilii Bożego Narodzenia. Próba wyrobienia się w czasie, z czasem, na czas... jak kto woli. Gonitwa myśli sekunda za sekundą. Na stole przykręcony Opemus, na kuchennych szafkach rozłożone trzy kuwety. Wywoływacz zawsze w czerwonej, przypadek? Nie sądzę. W fotografii wszystko ma swoje miejsce, swój czas, swoje zasady, swoją przynależność, przeznaczenie. Gdzieś w dalekim kącie drugiego pokoju zwisa z żyrandola ten magiczny kawałek dziwnego materiału podzielonego kadrami żywcem wyrwanymi z czyjegoś życia... Momentami mam wrażenie jakbym żyła obok siebie, patrzyła na to wszystko z boku. Dostrzegam dziwne rzeczy, czasem przypomina to halucynacje...

Jadąc wczoraj dość długo autobusem zauważyłam kątem oka młodego mężczyznę, zachowywał się dość tajemniczo, rozglądał się jakby się czegoś bał... W pewnym momencie gdy autobus zatrzymał się na przystanku przy jednym z największych cmentarzy w Zabrzu ten młody człowiek dosłownie wyskoczył jak oparzony. Chwilę później dostrzegłam przez okno jak pospiesznie wyciąga aparat ze skórzanego futerału i pędzi na cmentarz. Dostrzegł potencjalny kadr? Całkiem możliwe. Jednak z całą pewnością trzymał w rękach analoga i wyglądał na takiego osobnika, który po powrocie do domu wyjmie film z aparatu i samodzielnie go wywoła.

Minęły dwie minuty, obraz jest widoczny, Damian łapie za szczypce i przenosi je do przerywacza – zwykła woda z octem, chwilę później odbitka pływa w utrwalaczu. Nazwałam go sobie ciosiarczanem. Dlaczego? Bo tak weselej brzmi ale dla tych bez poczucia humoru jest to tiosiarczan sodu krystaliczny... Zastanawiałam się ostatnio nad skutkami ubocznymi długotrwałego przebywania w oparach ciosiarczanu. Z pewnością po kilku godzinach stwierdza się obecność osobników trzecich, zazwyczaj mają czerwone czapeczki i długie brody. Siadają w ciemnych zakamarkach „czerwonego pomieszczenia” i patrzą swoimi błyszczącymi ślepkami. Zapach ciasteczek bywa uderzający, wypełnia całą mózgownicę aż człowiek zaczyna mieć ochotę na biszkopciki. Po godzinie od wytrzeźwienia z oparów krasnoludki odchodzą a po ciasteczkowym smaku i zapachu zostają mdłości i lekki zawrót głowy. Jednak po kilku dniach człowiek znów to robi, ma jakiś ciąg do tej schizy jaką wywołuje utrwalacz... Błędne koło.

W tle leci Pidżama Porno „Katarzyna ma katar”, trochę to dziwne bo na refrenie akurat trzymam chusteczkę przy nosie. Za dużo tych „przypadków”. Ale tak właśnie działa na mnie magia Świąt – zatracam się całkowicie w tych światełkach, choinkach, bałwankach i mikołajkach... Jedyne trzy dni w roku dla których żyję całą sobą! Począwszy od uśmiechu wywołanego radością ukochanej osoby, która otwarła ode mnie prezent przez napchany kapustą z grzybami brzuch aż po setne oglądanie Kevina z rodziną... Nie rozumiem ludzi, którzy mówią, że nienawidzą Świąt.

Tak więc: wszystkim zapaleńcom, dla których fotografia to druga bądź jedyna wybranka serca życzę mnóstwa prezentów pod choinką najlepiej zapakowanych w kuwety, owiniętych papierem fotograficznym i przewiązanych pięcioma metrami filmu a także super Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku! Pozostałym życzę tego samego ale bez fragmentu o kuwetach, papierze i filmie ;)

Kasieńka.





środa, 19 grudnia 2012

Zandka i ok.




Zandka i ok. Minolta 8000i polypan f  50@100 w beutlerze 1:1:10 11min. To chyba bedzie moja ulubiona kombinacja dla polypana.



Smiena 8 i negatyw kodakowski z końca lat 70-tych. Jakiś film techniczny bez perforacji. Maczany w beutlerze według przepisu który przesłał mi znajomy który sprzedał mi ta rolkę. Liczyłem na lomo efekty, a tutaj lipa aparat wcale nie winietuje i ma bardzo ładnie rysujący obiektyw.


poniedziałek, 10 grudnia 2012

Huta Jedność







Cyfra. Zrobiłem też 2 zdjęcia otworkowe które są w poście poprzednim.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Huta_Jedno%C5%9B%C4%87

niedziela, 9 grudnia 2012

piątek, 7 grudnia 2012

Moda na Analoga odc.3

Witam serdecznie po dłuższej przerwie.

W świątecznym szale ciężko jest myśleć o czymkolwiek innym niż ten wspaniały czas jakim są nadchodzące święta. Cała ta bieganina choć jednych denerwuje mnie napawa niesamowitą energią no ale do rzeczy...

Kilka miesięcy temu dostałam w prezencie od dobrego znajomego reklamówkę starych aparatów i dwie lampy błyskowe w tym fajną czajkę. Chwilkę rozmawialiśmy skąd i czyje były niektóre aparaty – taka historia w skrócie. Opowiedział mi także o posiadaniu dwóch chińskich aparatów (niestety marki nie pamiętał), które trzeba było skierować w niebo aby... wyszła czyjaś twarz! Tak, tak aparat ucinał głowę, gdy się go prawidłowo ustawiło. Strasznie mnie ta historia rozbawiła, wróciłam do domu i opowiedziałam o tym Damianowi. Z jednej Смены zrobił otworkowca. We wcześniejszych wpisach można trafić na dokładniejszy opis owego „aparatu” z dziurką w puszce :-)

Jak to zazwyczaj bywa z moją przerażającą wyobraźnią finał tamtego dnia skończył się w moim śnie...

Byłam na giełdzie staroci w Bytomiu, na wielu stoiskach były stare aparaty. Szłam między tymi wszystkimi szpargałami. Co mnie zaskoczyło? Ludzie niosący swoje uśmiechnięte głowy pod pachą albo w reklamówkach. Nie jakaś tam rzeźnia po prostu zwykła wesoła twarz zamiast na karku to w rękach :-)
W centrum całej tej giełdy stał mężczyzna,który miał do wypróbowania chiński aparat. Oczywiście ludzie, którzy zrobili sobie nim zdjęcie tracili swoją głowę, odpadała w miejscu gdzie uciął ją kadr felernego aparatu. Ni stąd ni zowąd pojawił się kolega, który mi właśnie o tym sprzęcie opowiadał, krzyczał, że musimy znaleźć wszystkich ludzi bez głów i zrobić im zdjęcie kierując w niebo, wtedy ich głowy wrócą na miejsce. Jak postanowiliśmy tak też zrobiliśmy. We śnie doczekałam się jednego przywrócenia głowy ponieważ brutalnie zadzwonił budzik i wyrwana ze snu zaczęłam się z niego śmiać... Na szczęście w miarę dobrze go zapamiętałam i mogłam Wam opowiedzieć.

Teraz już się z Wami pożegnam i obiecuję,że przed świętami dostaniecie jeszcze małą Opowieść Wigilijną w moim wydaniu :-)
Pozdrawiam serdecznie i życzę Mikołajkowego szału. Kasieńka.



wtorek, 4 grudnia 2012

ICA Volta 125




Moja "nowa" zabawka. Na razie olałem błony cięte ze względu na problemy z kasetami na szklane płyty. Niby wkładki z blachy działają, ale podczas wkładania i wyciąganie dość mocna się rysuje błonę. Mam rollkasetę do 6x9 więc na razie bawię się w średni format. Skan na domowym płaszczaku do małego obrazka, ale podświetliłem sobie kawałkiem białej pleksi i lampką.
Shanghai GP3 w d76 1:3. D76 od pewnego pewnego czasu składam sam.

środa, 21 listopada 2012

Moda na Analoga odc. 2

“...ram tamtam,ram tamtam,kto ja jestem nie wiem sam!
- Smoczek? Mały smok?
- Smok analog!
- Och,przepraszam pana smoka,lecz to już nie smoka epoka...”

Witam serdecznie wszystkich blogowiczów w ten środowy wieczór. Z radością można rzec,że półmetek tygodnia już za nami ale jak to mówią-szczęśliwi czasu nie liczą. W zeszły piątek powstał pierwszy odcinek “Moda na Analoga”,jeśli komuś tytuł kojarzy się z “Modą na sukces” to bardzo słusznie,bo ja również lubię tworzyć rzeczy absurdalne,nie trzymające się kupy i trochę na bakier
z wszechobecnymi zasadami. Te kryteria spelniają moje sny,które nie mam pojęcia skąd się biorą,ale są za to przezabawne i śmiało mogłyby napędzać biznes psychiatrom...

Ten,kto jest z Zabrza albo chociaż okolic to wie,że na Zandce jest przedsiębiorstwo komunalne,czyli wysypisko wszelkiego hasia. Z tym właśnie miejscem związany jest jeden z wielu moich “analogowych” snów. Ostatnie miesiące krążą nieustannie wokół aparatów... najpierw był mały obrazek,później średni aż wreszcie doszło do wielkiego formatu. Od Canona przez Zenita,Feda,Lubitela aż po Icea Volta 125. Właściwie ja w tym wszystkim jestem głównie obserwatorką; dostałam w zeszłym roku w spadku Minoltę Z1
i jestem jej,że tak powiem wierna aczkolwiek analogowa twórczość bardzo mnie intryguje,pozwala zobaczyć świat pod innym “kątem”... Natłok tych wszystkich informacji sprawia,że nawet śpiąc nie mogę przestać myśleć o aparatach. Jakiś czas temu przyśniła mi się właśnie góra śmieci na wcześniej wspomnianej Zandce. Jak się pewnie domyślacie nie były to zwykłe śmieci a... hołda aparatów fotograficznych,na wierchu,ktorej stał nie kto inny jak Damian.
Przebierał w tych swoich skarbach wybierając co rusz lepszy model. Nie mógł się zdecydować...ale jak to niestety zazwyczaj bywa w najlepszym momencie,sen się urwał zostawiając mnie z pytaniem w glowie: jaki aparat wybrał?? Ale kto wie,może będzie dalszy ciąg tegu snu w dalekiej przyszłości ;)

Teraz się już z Wami pożegnam i oczywiście...
do zobaczenia w trzecim odcinku “Moda na Analoga”

Kasieńka ;)


niedziela, 18 listopada 2012

piątek, 16 listopada 2012

Moda na Analoga odc.1

Witam gorąco stałych czytelników,korzystając z okazji udostępnienia mi owego bloga przez pana Damiana opowiem Wam mój wspaniały,mroczny sen,ale najpierw trochę po zanudzam żeby później mogło być ciekawie. Podkreślę,że raczej uważam się za osobę psychicznie zrównoważoną,czego zapewne autor bloga nie potwierdzi,no ale do rzeczy... :-)

Ta większość z Was,która interesuje się fotografią analogową na pewno zna takie "hity" jak Lubitel czy mieszkowiec z lat 20. Muszę przyznać,że gdy pierwszy raz zobaczyłam "Lubisia" to miałam wizję wspaniałego wazonika na polne kwiatuszki ale niestety aparat był sprawny i z mojego "mebelka" nici ;-P
Inaczej sprawa się miała przy "mieszku",ponieważ przywołał we mnie pewne sentymenty. Często oglądając stare fotografie u mojej babci opowiadała mi,że jej ciotka miała taki aparat "z harmonijką",którym robiło się zdjęcia pod kocem.... Zanim poznałam Damiana marzeniem moim było oczywiście zobaczyć taki aparat na własne oczy a nie tylko w grafice Google ale teraz,gdy mam ku temu okazje boję się go nawet dotykać w obawie,że się rozleci ;-)

Myślę,że fotografia już na stałe zagości w naszym i moim życiu. "Analogowe" tematy nie schodzą z piedestału naszych rozmów a,że ja mam dość wybujałą fantazję potrafię pewne rzeczy tak w sobie "przetrawić",że urealniają się w snach... Temat tego postu "Moda na Analoga" dotyczy snu,gdzie głównymi bohaterami był Lubitel i mieszkowiec "z harmonijką" a dokładniej... DJ.Miechu i Mc Lubit. Myślę,że moje sny w większości biorą się z tego,że aparaty traktujemy dość 'ludzko" ale taką analizę pozostawiam już potencjalnym psychologom czytającym tą historię ;-)
DJ Miechu i Mc Lubit za konsolą stworzoną z błon radiologicznych,grający koncert w znanym Gliwickim klubie. Występowali oczywiście dla fotograficznej widowni,którą była spora ilość aparatków migających fleszem.... Na szczęście sen trwał dość krótko,więc nie zdążył mi tak zlasować mózgu ;-)

Muszę Wam również zdradzić,że nie był to mój pierwszy taki sen,jest ich więcej ale o tym już w następnym odcinku "MODA NA ANALOGA".

Pozdrawiam gorąco Kasieńka (ta co szukała dziurki w Pinholu)


 

poniedziałek, 12 listopada 2012

Moje spojrzenie na Zabrze






Jesień, coraz mniej jeżdżę na rowerze po mieście więc w moim plecaku coraz częściej jest aparat. Moje spojrzenie na miasto w którym się wychowałem. Aparat FED 5 negatyw polypan F w rodinalu.

środa, 7 listopada 2012

Gdzie ta dziurka

Pinholowy portret. W zasadzie to osoba fotografowana szukała dziurki w blaszce.
Smiena 8m przerobiona na otworkowca