sobota, 5 października 2013

Troszkę o pracy mili rodacy cz. 2

Kwiecień roku 2013
cd. Pierwszego dnia pracy w nowym miesiącu stawiłam się w dobrym humorze. Pełna optymizmu wparzyłam na zaplecze żeby się przebrać w robocze ciuszki, otwieram drzwi i co widzę? Jakiś stary facet siedzi na krześle i się obleśnie uśmiecha. Myślę sobie – pewnie ktoś z zarządu firmy wpadł na wizytację. Wchodzi za mną kierowniczka i rzuca hasło „poznaj Krzyśka”. Podaliśmy sobie ręce na przywitanie po czym obleśny pan sobie poszedł a kierowniczkę wzięło na zwierzenia...

Tak się oto dowiedziałam iż pan Krzysztof lat 54 był kiedyś jej kochankiem (ona lat 26). Romans był burzliwy tym bardziej, że moja przełożona miała wtedy narzeczonego i zostało jej kilka tygodni do ślubu z Rafałem ale niestety do ślubu nigdy nie doszło, ponieważ W.B. postanowiła zdradzić kochanka i narzeczonego z pierwszą swoją miłością – Michałem. Po tych zwierzeniach zadałam sobie pewne pytanie. Skoro Krzysztof był KIEDYŚ jej kochankiem to co on przepraszam bardzo robił na zapleczu sklepu, gdzie tak właściwie wstęp ma tylko personel?! Odpowiedź miała wkrótce nadejść...

Kilka dni pracy minęło całkiem przyzwoicie jak na pracę w sklepie przystało aż do momentu otrzymania drogą mailową wyników TK. Czym było TK dowiedziałam się dopiero po miesiącu pracy. Jest to mianowicie Tajemniczy Klient wysyłany przez firmę do sklepu, który ma być badany tzw. „ankietą Tajemniczego Klienta”. Ankieta składała się z 8 stron formatu A4. Sprawdzane było wszystko: czy są zapalone światła, czy po wejściu do sklepu pracownik powiedział „dzień dobry”, czy minimum 5 przypadkowo sprawdzonych rzeczy ma ceny i wisi  prawidłowo na wieszaku czyli logiem do przodu. Wymieniać tak można w nieskończoność zawartość ankiety; okazało się, że zaledwie po kilku dniach pracy w marcu to na mnie trafił TK i dlatego mój wynik wynosił zaledwie 86%. Jak na początkującą osobę nie był to zły wynik. Takich „rewelacji” było bardzo dużo. Kwietniowy grafik oczywiście znowu był do dupy... wszystkie zmiany do 21, praktycznie każdy weekend roboczy, tylko pani kierownik miała zmiany do godziny 15. Doszły także zebrania raz w miesiącu i egzaminy z technologii. Każdego miesiąca każda z pracownic przechodziła test, który miał za zadanie sprawdzić poziom wiedzy o produkcie. Testy były brane z kosmosu. Pytania zupełnie nie kolidujące z aktualnym sezonem a na dodatek część technologii zawartych w pytaniach często już nie była stosowana. Brak dokładniejszych materiałów powodował, że testy pisane były na chybił trafił i nawet całkiem dobrze mi szło, bo zdawałam na dość wysoki procent.

Krzysztof był stałym gościem na salonie, okazało się, że W. wciąż z nim kręciła. Polegało to na tym, że on ją nachodził, molestował i nieraz macał na zapleczu a ona udawała, że jej się to nie podoba. Mówię iż udawała ponieważ ilekroć mu mówiła, że ma jej dać spokój to on jej tylko posłodził, klepnął w tyłek i było po staremu. Dodam, że miał dwójkę dzieci i żonę, która wiedziała o wszystkim a do tego to tolerowała. Nie byłoby w tym wszystkim nic dziwnego, nawet w tym, że dzieliła ich tak duża różnica wieku ale to, że W. była w związku z... Irkiem.

Irek – dupny dryblas, wielki łeb mały mózg chlejący piwsko na umór i rolujący W. na tyle, że średnio co drugi dzień wysłuchiwałam że się rozstają bo ona już nie wytrzymuje.

Tak dobiegł koniec miesiąca pod znakiem licznych przygód z facetami mojej kierowniczki. Stałam się jej powierniczką najdzikszych sekretów jej miłosnej alkowy, radziła się mnie we wszystkich najprywatniejszych, najintymniejszych sprawach swojego życia.

Wyniki sprzedażowe były dobre, więc widocznie dlatego zasłużyłam żeby dostać umowę na kolejny miesiąc... ale majowy grafik znowu zapowiadał się w najgorszych zmianach co powoli zaczynało mnie bardzo irytować a do tego doszły kolejne odsłony kierowniczej osobowości... cdn.

Polypan f naświetlony na 100 wołany w? Nie pamiętam. Aparat zenit 12xp z heliosem 44/m4 .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz